sobota, 15 czerwca 2013

Zębowa masakra i kwitnące rododendrony...

Właśnie w pełni poznaję uroki bycia podwójną mamą. Mamy w domu prawdziwą kumulację problemów zębowych. Dominikowi rosną dwie dolne jedynki (w wieku niespełna trzech miesięcy :/), a Karolinie pod piątką zrobił się ropień i mimo interwencji stomatologa od trzech dni (i nocy :/) jest opuchnięta i gorączkuje.
Mam nadzieję że niebawem wyjdziemy na prostą, bo za tydzień jedziemy na wakacje.
Całe szczęście że dałam radę na początku tygodnia uporać się z chwastami na działce, bo sąsiedzi już krzywo na mnie patrzyli. Wyrwałam dziewięć 120 l. worków zielska, aż sama się dziwię że nie miałam zakwasów. Niestety azalie i rododendrony już kończą kwitnienie, ale udało mi się zrobić im zdjęcie w pełni kwitnienia.


Czyż nie są piękne? Te duże azalie i rododendron, dwa lata temu prawie zostały skasowane przez powódź, dlatego mają trochę dziwny pokrój, ale powoli dochodzą do siebie i kwitną wspaniale. Żółta w dodatku ślicznie pachnie.
Zmykam spać żeby nie zamienić się w zombi :)

Ściskam serdecznie!
mangolassi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz