poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Wiosenność

Wiosna w końcu do nas przyszła, w związku z tym jak najwięcej czasu staramy się spędzać na dworze. Nie wiem czy też tak macie, ale mam wrażenie że jesteśmy przez to "pijani powietrzem". Mnie od przypływu tlenu stale delikatnie kręci się w głowie (co jest nawet trochę przyjemne;), mąż ciągle coś gubi i zasypia gdzie popadnie, a młoda pada wieczorem jak mucha. Tylko młody w dzień śpi w wózku jak suseł, a w nocy tryska energią :/ . Zwierzęta chyba też przez tą nagłą zmianę pór roku zostały nieco oszołomione. Dziś rozbił się nam o szybę okienną w salonie ptaszek. Na szczęście nic mu się poważnego nie stało. Po piętnastu minutach doszedł do siebie i odfrunął. Przewertowałam atlas ptaków i na moje oko to piegża, ale mogę się mylić.




Wiosenna aura przypomniała mi piosenkę "Miłość" Agi Zaryan. Chodzę i ciągle ją nucę. Ma dla mnie taki wiosenny klimat. Polecam Wam ją serdecznie. Jest piękna i niejedną łzę mi z oczu wycisnęła. Zawsze jak słucham mam ciarki. Ciekawa jestem czy na Was też tak działa.

Pogodnego tygodnia życzę.
mangolassi

wtorek, 16 kwietnia 2013

Czy Twój storczyk nie chce kwitnąć?

Większość odwiedzających mnie właścicieli Phalaenopsisów pyta mnie co ja robię ze swoimi storczykami, że ciągle kwitną i to tak bujnie. Odpowiadam im że wyprowadzam je na spacery :) - i w cale nie mijam się tu z prawdą.

Oto kilka stosowanych przeze mnie "myków", aby doprowadzić do kwitnienia storczyków:

1. Nie dbam o nie zbytnio :)
2. Podlewam gotowaną wodą, może raz na tydzień i niezbyt obficie, aby korzenie nie stały w wodzie (chyba że akurat są w pełni kwitnienia wtedy trochę częściej - tak aby kwiaty i liście nie więdły)
3. Pilnuję aby nie miały przeciągów.
4. Nigdy nie usuwam korzeni powietrznych.
5. Nigdy nie przestawiam ich kiedy kwitną.
6. W słoneczne dni zasłaniam rolety tak aby kwiaty nie były bezpośrednio oświetlone przez słońce. (u mnie storczyki stoją na południowo-zachodnich parapetach)
7. Nawożę raz na parę miesięcy (jak sobie przypomnę).
8. Kiedy przekwitną nie usuwam pędów kwiatowych (chyba że uschną, albo mają nieładny kształt).
9. I teraz najważniejsze: jak jakiś łobuz nie chce zakwitnąć to wyprowadzam go na parę dni do kuchni i stawiam w najciemniejszym miejscu (można też schować delikwenta do szafy) - takie wycieczki zawsze kończą się KWITNIENIEM


W tej chwili moje storczyki powoli kończą kwitnienie, które zaczęło się na początku grudnia ubiegłego roku.
U rekordzisty naliczyłam w jednym czasie 34 kwiaty na raz :) rozłożone na dwóch pędach. Żałuję że nie zrobiłam mu zdjęcia. Wszystko przez ten remont... Oto zdjęcia niedobitków ;) :





Mam nadzieję że rady się komuś przydadzą.

mangolassi

piątek, 12 kwietnia 2013

Emalia...

Właśnie dotarła do mnie paczka z emaliowanymi zakupami :). Mój mąż nie powstrzymał się oczywiście od komentarza na ten temat i powiedział że "jestem wspaniała bo ocaliłam Emalię Olkusz S.A. od bankructwa".
Biorąc pod uwagę to, że nasza "kuchenka" ma niecałe dwa metry kwadratowe, nie dziwi mnie jego podejście do mojego zamiłowania do wszelkiego rodzaju garów, garnuszków i kubeczków, ale szczerze mówiąc mam to w nosie. Jeszcze jakoś się mieszczę. Karolina też jest zachwycona zakupami, szczególnie tymi w kolorze różowym :) Oto część mojej emaliowanej kolekcji:







I jeszcze na deser stokrotki:


mangolassi

środa, 10 kwietnia 2013

Z szuflady... wire wrapping...

Jeśli chodzi o moje zapędy "ręcznorobótkowe" to ostatnio miotam się między różnymi technikami, jednak jakiś czas temu każdą wolną chwilę spędzałam nad srebrem. Powstało ładnych parę sztuk biżuterii robionej techniką wire wrapping. Porządkuję właśnie dyski twarde na naszych komputerach i natknęłam się na fotki kilku z nich, więc się chwalę. Mam nadzieję że się spodoba :)





mangolassi

niedziela, 7 kwietnia 2013

Życie to tylko chwilka...

Dowiedziałam się wczoraj o śmierci żony przyjaciela mojego męża. Nadal nie mogę dojść do siebie. Dziewczyna miała zaledwie 30 lat. Tętniak. Jesteś i za chwilkę Cię nie ma... W takich momentach człowiek uświadamia sobie ( choć ja jestem tego świadoma bardzo ) jak wiele ma i jak wiele może stracić. Chciałabym mimo zmęczenia, braku cierpliwości i czasem ogólnego zniechęcenia potrafić docenić każdą chwilę spędzoną z bliskimi.
Strasznie melancholijnie się zrobiło ;( .
Tak z naszych spraw codziennych to udało nam się z Dominikiem wyjść do domu na święta. Mały teraz nadrabia czas rozłąki z mamą i ciągle wisi na piersi :) . Przez tydzień przytył ponad pół kilo. Karolina wzięła ostatnio sprawy w swoje ręce i udekorowała pokój stokrotką. Całkiem ładną doniczkę wybrała. Czekamy na wiosnę z utęsknieniem.





Byliśmy w sobotę chwilkę na działce. Śnieg już prawie stopniał. Widać że wiosna walczy.





Wrzośce już kwitną, a wrzosy ślicznie się przebarwiły. Tylko słońca i stopni Celsjusza jak na lekarstwo.










mangolassi

Lekcja pokory...

Młody przyszedł na świat 19 marca 2013 roku o godzinie 5:25. Tym samym po raz drugi zostaliśmy rodzicami :) . Jak to u nas w zwyczaju, nic nie może być normalnie, więc już drugi tydzień leżymy w szpitalu. Na szczęście Dominik już wychodzi na prostą. Ja z każdym dniem uczę się pokory i chyba nie jest ze mną jeszcze aż tak źle, bo dostrzegam jakieś pozytywy. Mimo że wszyscy marudzą, że 'odeszła zima, a tu wiosny ni ma' , to dla mnie jest to zbawienie, bo przynajmniej nie ciągnie mnie tak na zewnątrz. Mamy duże szanse, aby wrócić do domu na święta. Panie położne są wspaniałe i bardzo nam kibicują. Jak będziemy już w domu upiekę im tort bezowy i obiecuję podzielę się z Wami przepisem. Z przygotowań do świąt w moim wydaniu chyba w tym roku nici. Cieszę się że jeszcze przed porodem udało mi się zrobić 3 pastelowe pisanki z wydmuszek gęsich jaj. Tata podobno zakupił kacze mięsko, więc chociaż kaczkę w ziołach prowansalskich z sosem owocowym zrobię ja :) - jest obłędnie pyszna. Jak zdołam zrobić fotki to wrzucę przepis. Narazie dzielę się moim małym wielkim szczęściem.

mangolassi